Wenezuela padła ofiarą własnego bogactwa, czyli największych złóż ropy naftowej na świecie. Z ich powodu nigdy nie rozwinęła żadnych innych gałęzi przemysłu, a większość towarów mogła taniej importować, niż produkować na miejscu. Ale załamanie się światowych cen tego surowca, zaniedbana przez lata infrastruktura, korupcja oraz obsadzanie kluczowych stanowisk na podstawie lojalności, a nie kompetencji, doprowadziło kraj do jednego z największych kryzysów humanitarnych w historii: tylko w ciągu ostatnich trzech lat, z Wenezueli wyjechał co dziesiąty obywatel. Większość została jednak w zrujnowanej ojczyźnie.