Już w październiku część Unii Europejskiej będzie decydować o secesji. Tyle, że wyborcy będą oddawać głosy 15 tys. kilometrów od kontynentu, bo chodzi o Nową Kaledonię, formalnie francuskie terytorium zamorskie na Pacyfiku. Jej mieszkańcy muszą zdecydować, czy wolą postawić na kulturową niezależność, czy ogromne dopłaty od Paryża, pozwalające im na stopę życiową rzadko spotykaną w regionie.