Imprezy nie było. Można sobie tylko wyobrażać, jak by wyglądała, patrząc na przyjęcia urodzinowe ojca i syna. Na fetach młodszego, urządzanych w najdroższych hotelach Europy, prywatne koncerty dają Whitney Houston, Madonna i Mariah Carey, a wybrani goście-celebryci dostają na pożegnanie drogocenne prezenty. Starszy ma inny styl. Urodziny obchodzi zawsze w domu, przy huku armat, ubrany w galowy mundur, potrafi ścisnąć ręce tysiącom ludzi. Też daje prezenty – z reguły zwolnienie z podatków gruntowych.
Chociaż rocznica oficjalnej koronacji przypada dopiero w przyszłym roku, to wczoraj minęło równo 45 lat, od kiedy Hassanal Bolkiah de facto przejął władzę i zmienił Brunei z zapomnianego sułtanatu w coś, co wielu nazywa dziś dyktaturą doskonałą.
Dział Zagraniczny zgaduje, że facet, który trzyma parasolkę nad sułtanem, zarabia więcej niż doktor Kulczyk (Fot. multivac42/Flickr)
Kiedy w 1967 r. ojciec abdykował na rzecz Hassanala, monarchia w Brunei mogła się pochwalić co najwyżej tym, że od pięciu wieków nikt jej nie obalił. A to i tak tylko dzięki obcokrajowcom. Chwilę wcześniej, najpoważniejszą rebelię zdusić musieli brytyjscy komandosi. Kraj był protektoratem Londynu, pieniędzy w skarbcu było niewiele, a wydobycie ropy wydawało się mniej ważne od rybołówstwa.
Ale w 1973 r. Hassanal wygrał los na loterii. Po wybuchu wojny izraelsko-arabskiej, kraje OPEC nałożyły embargo na Stany Zjednoczone. Ceny ropy błyskawicznie ruszyły do góry, podczas gdy kraje Zachodu gorączkowo poszukiwały innych źródeł paliwa. I znalazły, między innymi w Brunei. Sułtan z dnia na dzień stał się najbogatszym człowiekiem świata. Zanim ktokolwiek jeszcze słyszał o Billu Gatesie, a Carlos Slim dopiero budował swoją markę, Hassanal przez ponad dekadę otwierał słynną listę magazynu „Forbes”. Nawet dziś, chociaż zdążył spaść z podium, jego prywatną fortunę szacuje się na ponad 20 mld dolarów, a władca jest najbogatszym monarchą świata. Czego trudno w Brunei nie zauważyć.
Jego prywatna rezydencja jest większa niż Watykan. W środku można szaleć między innymi w sali balowej na 5 tys. gości. Gdyby każdy z nich chciał po imprezie wrócić do domu samochodem, to nie byłoby z tym większego problemu – sułtan ma w garażu dokładnie tyle luksusowych aut. Aston Martin, Ferrari, Maserati, Rolls Royce i wiele innych marek, w większości w wersjach spersonalizowanych. Równie ciekawie jest w monarszym mini-zoo, gdzie można podziwiać kolekcję egzotycznych ptaków. Ich opiekun zarabia rocznie 62 tys. euro. Lepiej ustawił się prywatny nauczyciel badmintona, który za dopracowanie królewskiego backhandu zgarnia 1,6 mln. A już najlepiej żyje się pięciu osobistym specjalistkom od PR-u: Janet, Prall, Shelly, Vicky i Yoya dostają rocznie 7,5 mln euro. Na głowę.
Hassanal jest szczodry także dla tych obywateli, którzy niekoniecznie mają świetny serwis, albo ciało modelki. Służba zdrowia i edukacja są darmowe, mieszkańcy nie płacą większości podatków, dostają specjalny dodatek mieszkaniowy, a ryż – podstawa miejscowej diety – jest subsydiowany.
Poddanym sułtana żyje się fantastycznie. Pod warunkiem, że nie podskakują.
Hassanal ma władzę absolutną. Jako monarcha jest oficjalnie głową państwa, a poza tym sprawuje też funkcje premiera, Ministra Obrony, Ministra Finansów i szefa sił zbrojnych. Nigdy się nie myli – nie jest w stanie, konstytucja głosi, że sułtan „nie popełnia błędów ani podczas pełnienia funkcji, ani jako osoba prywatna”. I nie znosi konkurentów. Zrobił z islamu oficjalną ideologię państwową, mianował się najwyższym przywódcą duchowym, ale tępi jakiekolwiek zalążki ruchów religijnych. Opozycjonistów, którzy mieli czelność wygrać jedyne wolne wybory w historii kraju – tuż przed abdykacją ojca – Hassanal wypuścił z więzienia dopiero po 30 latach, kiedy byli już zniedołężniałymi starcami. Media muszą co roku starać się o odnowienie licencji, składać depozyt w wysokości 65 tys. euro, a dziennikarzom grozi aresztowanie za rozpowszechnianie „niewłaściwych informacji”. Dlatego w lokalnych gazetach dominują lajfstajl, przepisy kucharskie i liczne doniesienia o tym, jak naród kocha monarchę. Ślady krytyki trudno znaleźć nawet na Wikipedii.
Sułtan jest też bezwzględny dla najbliższych. Hassanal żenił się trzykrotnie, ale z paniami Bolkiah numer dwa i trzy się rozwiódł, równocześnie pozbawiając ich wszystkich tytułów, przywilejów, oraz dochodów. Jego młodszy i przez lata wielbiony brat Jefri, został skreślony dosłownie w ciągu jednej nocy, po której musiał się udać na długą banicję do Europy, gdy na jaw wyszła ogromna afera korupcyjna z księciem w roli głównej. Przy okazji okazało się, że brat sułtana zdołał w ciągu kariery przepuścić grube miliardy dolarów. Jeżeli ktoś z czytelników zastanawia się, jak to możliwe, to przystosowanie prywatnego Boeinga dla przewożenia w komfortowych warunkach koni do gry w polo jest niezłym początkiem.
Rodzina jest zresztą powodem najpoważniejszego zmartwienia Hassanala. Najwyraźniej, podczas studiów w Europie rzadko zaglądał do tamtejszych muzeów i nie napatrzył się wystarczająco na portrety Habsburgów, bo na pierwszą żonę wziął sobie bliską kuzynkę. Dwór nigdy nie potwierdził tej informacji, ale szeroko rozpowszechniona wśród azjatyckich korespondentów prasowych plotka głosi, że pierworodny sułtana i następca tronu, książę Al-Muhtadee, ma autyzm. W zeszłym roku, niejednoznacznie odniósł się do tych pogłosek książę Azim – ten od głośnych imprez – stwierdzając, że „osoby z taką przypadłością należy traktować z najwyższym szacunkiem”.
Część obserwatorów zastanawia się więc, kto po śmierci Hassanala będzie faktycznie rządził krajem zza pleców nowego monarchy i czy znany hulaka miałby na to szansę. Za co kciuki z pewnością najbardziej ściskają gwiazdy popu.
No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.
Kolejny biedny kraik dotknięty przekleństwem czarnego złota.
Co by nie mowic, ma facet fantazje. Polowa rzadkich, unikalnych modeli jakie zaprojektowalo Ferrari szla do kolekcji Sultana. Ferrari w wersji kombi? Proszz bardzo…7dem sztuk dla sultana. Jay Leno ze swoim garazem, czy Bernie Ecclestone ze swoja kolekcja to sa zwykli amatorzy 😉
Stac ich na zmartwychwstanie Whitney Houston? Szcun!
Majkel Dżekson też grał na urodzinach syna. Dwa razy.
Masakra. Jako fan motoryzacji, o sultanie Brunei wiedzialem od „zawsze”. Niestety jest dyktatorem, czesto nieludzkim, i choc ludzie tam maja co jesc, kto z nas bylby szczesliwy tylko z powodu dostawania codzien prostego jadla.
Jednostka ma wszystko, reszta nie ma nic.
Trzymac w celi ludzi przez 30 lat, to dopiero kropka nad i.
Czarne zloto to przeklenstwo. Nie rozumiem, dlaczego poza Skandynawia, nie istnieja panstwa, ktore potrafia dzielic sie uczciwie ze swoim spoleczenstwem tym ogromnym bogactwem.
Smutne to.
Lubie bardzo poczucie humoru autora bloga, jednak podpis pod zdjeciem jak dla mnie jest srednio zabawny. Doktor Kulczyk jest osoba bardzo bogata (jego jacht jest jednym z najwiekszych na swiecie) i stal sie nia tez w niezbyt uczciwy sposob (przychylnosc politykow kosztem dobra panstwa).
Ale przecież pan od parasolki dorabia się właśnie dzięki przychylności polityków. A konkretnie jednego.
Tak jak dwoch komentatorow wyzej, o Sultanie dowiedzialem sie koncem lat 90 poprzez informacje zwiazane z jego garazem. Zakupy motoryzacyjne zostaly dokonane przez Jefriego, a nie przez samego Sultana. Z wymian na zagranicznych forach motoryzacyjnych z bylymi mechanikami floty sultana (z UK) dowiedzialem sie, ze obecnie samochodow zostalo gdzies ponad 1000. Wiele unikatowych modeli zostalo sprzedanych na aukcjach i sa trzymane po garazach na calym swiecie przez prywatnych wlascicieli (ale czesc zostala zachowana przez Sultana), wiele „zwyklych” Porsche, czy Mercedesow skonczylo na zlomie – po 99r. i kryzysie ekonomicznym w Azji, zadecydowali ciac koszty – w czesci z 7miu hal przetrzymujacych kolekcje zostala wylaczona klimatyzacja, i prad i auta w tym dosc specyficznym, mokrym klimacie staly sobie przez 5-6 lat zanim zostaly po prostu wyrzucone. Slynny jest falochron zbudowany z Mercedesow S typ w140…
Jefri uratowal firme Rolls-Royce/Bentley, przez polowe lat 90 zamowienia z Brunei reprezentowaly 60% rocznych zamowien w wartosci (value =/= figures. Spersonalizowane auta kosztuja 4 do 10x cene zwyklego), jaki i sprawil ze takie niemieckie firmy od akcesorii do Mercedesow jak Lorinser, czy Carlsson moga do dzis cieszyc roznych majetnych dziedzicow arabskich panstw GCC.
No, ale polskiego fana motoryzacji to nie interesuje. 🙂
Wow… Jestem pod grubym wrażeniem.