Ludy rdzenne są wyrzucane z rezerwatów, bo mają szkodzić przyrodzie, choć ich obrońcy przekonują, że nikt jej tak nie chroni, jak pierwotni mieszkańcy takich terenów. Czy istnieje jednak możliwość, że żadna z tych wersji nie jest prawdą?
W lutym suahili zmienił się z języka roboczego Unii Afrykańskiej, na język oficjalny. To już najbardziej rozpowszechniona mowa na całym kontynencie, która zdaniem wielu jego mieszkańców (w tym nigeryjskiego noblisty z literatury Wole Soyinki) byłaby świetnym narzędziem dla ich lepszej komunikacji. Ale czy to nie przesadzone nadzieje, skoro trudności we wzajemnym zrozumieniu się mają nawet obywatele krajów, gdzie jest nauczana w szkołach?
Polscy turyści jeżdżą na Zanzibar już od czasów Henryka Sienkiewicza, nigdy jednak tak masowo, jak w ostatnich dwóch latach. Jednak dla jej mieszkańców niekoniecznie jest rajską wyspą z folderu.
W cieniu zamieszania wokół tworzenia zamkniętych rozgrywek przez najbogatsze europejskie kluby, identyczny projekt powstaje w Afryce. Nie napotka tam na problemy, które zatrzymały Superligę, bo kibice nie są tak zorganizowani, a świeżo wybrane władze konfederacji zarządzającej piłką na kontynencie są pod kontrolą największego promotora tego pomysłu.
Gdy światowe media podały, że w Tanzanii za różne części ciała ludzi z albinizmem (które czarownicy skupują do produkcji eliksirów i amuletów) można dostać łącznie 75 tys. dolarów, ruszyła fala przemocy: w rekordowym 2008 r. zabito w tym kraju kilkadziesiąt osób, co zmusiło władze do działania i zwalczenia plagi morderstw. W rzeczywistości jednak ani ta suma nie jest prawdziwa, ani ludzie nie przestali ginąć z powodu koloru skóry.