Przez kilkadziesiąt lat większość Birmańczyków miała w głowie obraz mniejszości etnicznych jako handlujących narkotykami partyzantów, którzy dążą do rozpadu ich kraju. Teraz tysiące młodych ludzi przechodzi u nich szkolenie wojskowe i przeprowadza ataki terrorystyczne na państwowe placówki. Czy ten nowy front może zaszkodzić juncie, która (korzystając z uwagi świata skupionej na Ukrainie) zaczęła właśnie dokonywać zbrodni wojennych?