Ricardo Rosselló pogrążają ujawnione w zeszłym tygodniu wiadomości, jakie wymieniał ze współpracownikami w aplikacji Telegram. Poza ich wulgarną treścią, mieszkańców wyspy oburzają też dowody korupcji i wyśmiewanie ofiar huraganu Maria, z którego zniszczeń Portoryko po dwóch latach wciąż nie potrafi się podnieść.
Gubernator jest powszechnie znany jako „Ricky”, ale do wdzięku obrażanego przez niego w wiadomościach Ricky’ego Martina daleko mu brakuje (Fot. Eva Rinaldi/Flickr)
Najpopularniejszą piosenką na Portoryko nie jest dziś już „Despacito”, tylko „Afilando los Cuchillos”, którą nagrała wspólnie trójka znanych miejscowych muzyków: Bad Bunny, iLe oraz Residente, bardziej znany jako wokalista zespołu Calle 13, zdobywca największej ilości nagród Latin Grammy w historii. Od premiery w zeszłą środę, tylko na YouTubie odtworzono ten utwór już 4,6 mln razy (a na wyspie mieszkają jedynie 3 mln ludzi) i to mimo, że wcale nie jest wakacyjnym hitem miłosnym, tylko ostrą krytyką najważniejszego lokalnego polityka.
Popularność piosenki bierze się stąd, że na Portoryko od tygodnia nie ustają protesty domagające się dymisji gubernatora wyspy Ricardo Rosselló, znanego powszechnie jako „Ricky”. W jednej z demonstracji pod budynkiem parlamentu w San Juan zebrało się ponad 100 tys. osób, policja zaatakowała tłum gazem łzawiącym i gumowymi kulami. Manifestanci wezwali polityka do ustąpienia najdalej w niedzielę, ale krótko przed upływem terminu Rosselló wydał oświadczenie, że co prawda nie będzie kandydował w nadchodzących wyborach, ale równocześnie nie zamierza się podawać do dymisji. Z tego powodu w lokalnych mediach społecznościowych od wczoraj znów wrze, a Portorykańczycy zapowiadają nowe protesty na ten tydzień.
Bez względu na to, czy Ricky w końcu ugnie się pod ich żądaniami, czy nie, to i tak definitywny koniec kariery człowieka, który jako syn dwukrotnego gubernatora wyspy kreował się na stworzonego do objęcia tego stanowiska i któremu jeszcze trzy lata temu udało się przekonać do swojej wizji aż 41 proc. wyborców.
Zwyzywany Ricky Martin
Kryzys wywołały ujawnione przez media wiadomości, jakie Rosselló wymieniał z podwładnymi w aplikacji Telegram.
Chat obejmuje jedynie okres od początku zeszłego grudnia do końca stycznia tego roku, ale i tak po wydrukowaniu zajmuje prawie 900 stron. W znacznej części to wulgarne wyzwiska pod adresem innych polityków, dziennikarzy lub osób publicznych. O Carmen Yulín Cruz, burmistrzyni San Juan reprezentującej inne ugrupowanie niż jego własne, Rosselló pisze, że „jest kurwą, która zapomniała wziąć leków” (w innej wiadomości „żartuje” też, że należałoby ją zastrzelić). O opozycyjnym senatorze Eduardo Bathii, że „to cwel, jakich mało w historii”. Od wyzwisk nie ustrzegły się jednak i osoby z partii rządzącej, np. o Evelyn Vázquez, byłej miss piękności a dziś senatorce, można przeczytać, że konkurs wygrała w burdelu. Z kolei piosenkarz Ricky Martin, który dwa lata temu poślubił innego mężczyznę, zdaniem komentujących „reprezentuje czysty patriarchat: rucha facetów, bo kobiety nie są na wystarczającym poziomie”.
Poza wulgarnością opublikowanych wiadomości, Portorykańczyków bardziej oburzyły jednak inne ujawnione treści.
Z czatu można się bowiem dowiedzieć, że uczestnicząca w nim grupa zastanawiała się, jak można by wykorzystać internetowych trolli do zdyskredytowania nie tylko opozycji, ale również lokalnej prasy ujawniającej korupcję rządowej administracji. Dowody tej ostatniej też można zresztą znaleźć wśród ujawnionych wiadomości. Wśród rozmówców znajduje się były polityk, który w czasie wymiany zdań jest już jednak biznesmenem reprezentującym firmę starającą się o państwowe kontrakty, a który mimo to za pośrednictwem grupy wciąż ma dostęp do informacji niejawnych.
Kluczem do trumny politycznej kariery gubernatora okazała się również uwaga jednego z rozmówców, żeby nakarmić „kruki” (jak grupa nazywa krytyków administracji) używając do tego pozostających w kostnicy ciał ofiar katastrofalnego huraganu Maria z 2017 r., z którego uderzenia wyspa nie może się otrząsnąć do dziś.
Chirurdzy operują na wyścigi
Po przejściu huraganu przez Portoryko, administracja Rosselló długo twierdziła, że z jego powodu zginęły jedynie 64 osoby. I to pomimo coraz liczniejszych artykułów prasowych dowodzących, że w rzeczywistości ta liczba była wielokrotnie wyższa, bo większość ofiar traciła umierała dopiero po jakimś czasie, w wyniku różnych powikłań, np. sepsy. Ostatecznie, bo licznych naciskach, władze ogłosiły, że Maria zabiła 2,9 tys. ludzi, choć np. według badań przeprowadzonych przez pracowników Uniwersytetu Harvarda, ofiar mogło być nawet 4,6 tys.
Wyspa jeszcze nie podniosła się z tamtej katastrofy. Wciąż zdewastowane są tam sieci energetyczne, nieodbudowana jest infrastruktura drogowa, tysiące ludzi żyje w zniszczonych domach. Wielu z nich decyduje się więc porzucić ojczyznę. Na podstawie dotychczasowych trendów wyjazdowych, Centrum Studiów nad Portoryko Uniwersytetu Nowojorskiego szacuje, że do końca tego roku na wyspie będzie o 470 tys. mniej mieszkańców niż jeszcze dwa lata temu: to spadek aż o 14 procent w stosunku do dzisiejszej populacji.
Tak katastrofalna sytuacja Portoryko to nie tylko wina huraganu Maria. Wyspa już kilka tygodni przed jego uderzeniem musiała ogłosić bankructwo: wtedy dług wynosił 74 mld dolarów (dziś to już 122 mld) i był największą plajtą w historii USA. Bo od ponad 100 lat to terytorium stowarzyszone Stanów Zjednoczonych (amerykański Kongres decyduje o polityce zagranicznej i obronnej Portoryko, którego mieszkańcy mają w parlamencie jednego delegata, choć pozbawionego prawa głosu).
W latach 70. Waszyngton ogłosił wielkie ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw inwestujących na wyspie, dlatego szybko przeniosło się tam wiele firm, zwłaszcza z branży farmaceutycznej – przez lata działała tam np. jedyna na świecie fabryka produkująca viagrę. Ale na początku XXI wieku Ameryka wycofała się z polityki ulg, dlatego w ciągu kilku lat większość zakładów zamknięto, a bezrobocie w niektórych regionach Portoryko wzrosło o połowę, bo przemysł farmaceutyczny w międzyczasie wykończył dominujące tam wcześniej rolnictwo.
Sytuację pogorszyły jeszcze zagraniczne fundusze hedgingowe, mające w ręku ogromną ilość miejscowych obligacji, zyski z których nie były wcześniej opodatkowane. Po wybuchu międzynarodowego kryzysu gospodarczego fundusze odmówiły restrukturyzacji długu, a jeden z nich zaproponował nawet władzom znalezienie pieniędzy… przez zamknięcie szkół.
W ciągu ostatniej dekady rząd i tak musiał zlikwidować 150 z nich. Jeden ze szpitali publicznych musiał przeprowadzić taśmowo kilkadziesiąt operacji, żeby zdążyć przed odcięciem prądu przez elektrownię. Z kraju wyemigrował co dziesiąty mieszkaniec (mają prawo swobodnego osiedlania się w USA). Z tych, którzy zostali, co drugi życie poniżej granicy ubóstwa (to najgorszy wynik spośród wszystkich terytoriów Stanów Zjednoczonych). Między innymi dlatego, że ceny w sklepach są dwukrotnie wyższe niż na kontynencie, bo stuletnia ustawa zabrania importu z sąsiednich krajów karaibskich i zmusza Portoryko do korzystania z usług amerykańskich pośredników.
Tęczowe flagi obok narodowych
Rosselló nie jest więc winny katastrofalnemu stanowi wyspy – swoją kampanię wyborczą prowadził nawet pod hasłami niepodległości od Stanów Zjednoczonych. Ale już innych grzechów jak najbardziej.
Zaledwie tydzień przed ujawnieniem wiadomości z czatu, FBI aresztowało dwie jego byłe współpracowniczki, którym zarzuca zlecanie wartych 15 mln dolarów kontraktów firmom nie spełniającym wymagań wykonawczych, za to należącym do ich bliskich. W sumie kilkanaście osób z otoczenia gubernatora jest podejrzewanych między innymi o defraudacje środków publicznych, fałszerstwa, czy pranie brudnych pieniędzy.
Również homofobiczne i pełne agresji wiadomości Rosselló wzbudzają wściekłość wielu demonstrantów. Na Portoryko osoby innej o orientacji seksualnej wciąż spotykają się z powszechną dyskryminacją, pierwsza Parada Równości odbyła się w czerwcu, czyli tym samym miesiącu, gdy lokalny parlament miał głosować nad ustawą zezwalającą urzędnikom na odmowę obsługiwania petentów „ze względu na przekonania religijne” (po protestach społecznych projekt trafił do zamrażarki, ale nie został odrzucony). Między innymi dlatego na obecnych demonstracjach obok flag narodowych powiewa wyjątkowo wiele tęczowych.
W ciągu tygodnia Rosselló został ostro skrytykowany przez setki tysięcy zwykłych Portorykańczyków, a także artystów i polityków (również z własnego ugrupowania), nawet amerykańskich i to z tak różnych stron tamtejszej sceny politycznej jak Donald Trump i Alexandria Ocasio-Cortez. Wszystko wskazuje więc na to, że do historii Portoryko przejdzie tylko jeden współczesny Ricky i będzie to Martin.
No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.