Pół roku temu Salwador poprosił swoje obywatelki by przez następne dwa lata nie rodziły dzieci. Dziś najpopularniejsza partia w kraju chce za takie zachowanie karać kobiety jak za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.

SalwadorArcybiskup José Luis Escobar najchętniej zamknąłby wszystkie kobiety i wyrzucił klucz (Fot. Denis Bocquet/Flickr)

Narodowy Sojusz Republikański, (hiszp. Alianza Republicana Nacionalista, ARENA), to jedna z najbardziej wpływowych sił politycznych w Salwadorze. Rządził państwem przez większą część ostatnich trzech dekad i choć od 2009 r. urząd głowy państwa sprawują politycy lewicowi (a w kraju obowiązuje system prezydencki), to i tak konserwatywne ugrupowanie jest największą partią w lokalnym parlamencie. Aktualnie ma 35 posłów i potrzebuje jeszcze wsparcia zaledwie 8 dodatkowych, żeby przeforsować swoją autorską nowelizację prawa: by kobiety dokonujące aborcji traktować jak sprawczynie morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. I to mimo, że Salwador i tak bez żadnych wyjątków posyła już za ten zabieg do więzienia.

Do 1998 r. aborcja była dozwolona w przypadku nieodwracalnego upośledzenia płodu, zagrożenia życia matki oraz gdy do zapłodnienia doszło w wyniku gwałtu lub kazirodztwa. Ale w kwietniu tamtego roku parlament przyjął ustawę zgłoszoną przez posłów ARENA i silnie popieraną przez miejscowy kościół katolicki, która zniosła te wyjątki i wprowadziła całkowity zakaz przerywania ciąży – rok później specjalnie z tego powodu zmodyfikowano konstytucję, wprowadzając do niej zapis, że prawo do życia zaczyna się w momencie poczęcia. Choć władza przeszła w ręce lewicy już w 2009 r., to ta bała się, że ewentualna liberalizacja będzie ją kosztowała wojnę z Kościołem, wciąż niezwykle wpływowym w społecznie konserwatywnym Salwadorze. Dlatego niesławny artykuł 133 miejscowego kodeksu karnego wciąż stwierdza, że kobieta poddająca się aborcji powinna odsiedzieć od 2 do 8 lat więzienia.

Dla posłów ARENA to najwyraźniej jednak za mało. Właśnie wnieśli do parlamentu projekt nowelizacji kodeksu karnego, zgodnie z którym niedoszłe matki powinny być skazywane na minimum 30 i maksimum 50 lat – taki przedział czasowy kary był dotąd zarezerwowane jedynie dla morderstw popełnianych z wyjątkowym okrucieństwem. Konserwatyści chcą także dwóch lat więzienia za „uszkodzenie nienarodzonego w wyniku niedbalstwa” (aktualnie karane 100 dniami odsiadki) i trzech lat za sprzedaż środków wczesnoporonnych (dziś zagrożone 30 dniami za kratami).

Salwador nie jest jedynym krajem regionu, gdzie aborcja jest nielegalna bez względu na okoliczności – podobne prawo obowiązuje także w Hondurasie, Nikaragui, na Dominikanie i Haiti oraz wciąż w Chile, choć w marcu tego roku izba niższa parlamentu tego państwa przegłosowała jednak wyłączenie karalności w przypadku gwałtów, zagrożenia życia matki i nieodwracalnych zmian płodu (projekt musi jeszcze zostać zaakceptowany w senacie). Ale w żadnym z tych przypadków ściganie za poddanie się zabiegowi nie jest przeprowadzane z taką bezwzględnością jak właśnie w Salwadorze.

Według miejscowych organizacji praw człowieka, do 2013 r. prokuratura postawiła z tego powodu zarzuty 600 kobietom, choć ostatecznie przed sądem stanęło 129 z nich (dane nie obejmują nieletnich, których akta są objęte tajemnicą). W wielu przypadkach nie chodziło nawet o poddanie się zabronionemu zabiegowi, tylko zwykłe poronienia. Absurdy restrykcyjnego prawa nabrały międzynarodowego rozgłosu trzy lata temu, za sprawą kobiety znanej jedynie jako Beatriz. Podczas swojej drugiej ciąży została przez lekarzy poinformowana, że płód jest pozbawiony części mózgowia i nie przeżyje porodu, a u niej samej wykryto toczeń, który w przypadku donoszenia dziecka może spowodować jej zgon. Dziewczyna zwracała się do kolejnych instancji sądowych z prośbą o umożliwienie jej aborcji, ale nie udało jej się przekonać ani komentujących jej sprawę konserwatystów (arcybiskup stolicy José Luis Escobar stwierdził, że przerwanie przez nią ciąży byłoby „nieludzkie i wbrew naturze”) ani Sądu Najwyższego, który ostatecznie nakazał jej urodzić. Noworodek zmarł po niecałych pięciu godzinach, a Beatriz dochodziła do zdrowia przez wiele miesięcy. Jeszcze poważniejszym problemem jest zwyczaj niektórych prokuratorów, by przestępstwo przekwalifikowywać z aborcji na morderstwo, dzięki czemu można ostatecznie uzyskać wyższą karę – w chwili obecnej wyroki 30 lat więzienia odsiaduje kilkanaście skazanych. W paru przypadkach obrońcom praw kobiet udało się doprowadzić do ich sądowego uwolnienia (ostatnio w maju), ale z reguły i tak wcześniej musiały one spędzić za kratami przynajmniej kilka lat.

Ale pomimo gorących nadziei posłów ARENA (i arcybiskupa Escobara), wysokie kary wcale nie wpływają na zmniejszenie częstotliwości przerywania ciąży. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia, co roku aborcji dokonuje w Salwadorze 35 tys. kobiet (lokalne organizacje praw człowieka uważają te dane za niedoszacowane). W wielu przypadkach są to jeszcze nastoletnie dziewczynki: dwie trzecie ofiar napaści seksualnych w tym kraju nie ma skończonych 17 lat, a równocześnie liczba ciężarnych wśród nieletnich należy do najwyższych na kontynencie. W tak konserwatywnym społeczeństwie oznacza to często potępienie ze strony otoczenia, więc zdesperowane kobiety uciekają się do nielegalnych aborcji, albo dużo gorszego rozwiązania – co trzecia śmierć ciężarnej do 19 roku życia to samobójstwo. I nie są to już dane szacunkowe, tylko oficjalne statystyki państwowe.

W styczniu Ministerstwo Zdrowia Publicznego w Salwadorze zaleciło obywatelkom, by nie zachodziły w ciążę do 2018 roku. Urzędnicy wydali taką instrukcję, bo w ciągu pierwszych trzech tygodni od sylwestra w całym kraju zanotowano 96 nowych przypadków zarażenia wirusem zika (w zeszłym roku było ich w sumie 5,3 tys.), który u ciężarnych wywołuje często mikrocefalię płodu. Strach przed nim okazuje się być motorem napędowym do przerywania ciąży w regionie – „The New England Journal of Medicine”, najstarsze pismo medyczne na świecie, podało w zeszłym miesiącu, że od upowszechnienia wieści o wirusie, liczba internetowych próśb o porady aborcyjne wzrosła dwukrotnie w Brazylii, Ekwadorze i Wenezueli, oraz (nieco słabiej) w całej Ameryce Środkowej. Jeżeli więc członkowie ARENA uważają, że zaostrzenie i tak już wyjątkowo restrykcyjnego prawa, powstrzyma ten proces, to może powinni sprawdzić czy sami nie są przypadkiem dotknięci mikrocefalią.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

8 odpowiedzi

  1. WTF?
    Czemu takie osoby mają być więzieniu i obciążać system? Ząb za ząb, zabiły to powinno się je zabić i chociaż wykorzystać narządy jako rekompensatę…

  2. To tak słabe trolowanie, że mama powinna ci za karę przestać opłacać internet.

  3. <3 człowiek uczy się całe życie! Dobrze, że w PL mamy dużo darmowego wi-fi 🙂

  4. @pum pum
    Jesteś trollem, czy zwykłym kretynem?
    Dziecko jest gwałcone i nie może ani donosić (bo ostracyzm), ani zrobić aborcji (bo 30 lat więzienia). Pewnie się cieszysz, że duża część popełnia samobójstwo, bo nie obciążają już systemu? W końcu dały się zgwałcić, na pewno są same sobie winne, bo oczywiście gwałciciel nigdy nie jest winny. Życzę ci, żeby alien złożył w tobie jajo, żebyś je potem usunął i poszedł na 30 lat do więzienia za morderstwo życia poczętego.

  5. o teraz widzę, że nie dodała reszta mojej wypowiedzi która raczej jednoznacznie wskazywałaby na mój sarkastyczny ton. :<

    Jak najbardziej jestem kretynem, który przeczytał chyba wszystkie artykuły tutaj i cieszy się że można w ojczystym języku przeczytać o sprawach ze świata (brakuje mi tutaj bardziej bliskiego wschodu, no ale nie można mieć wszystkiego!)

  6. „… Ale pomimo gorących posłów ARENA (i arcybiskupa Escobara), wysokie kary wcale nie wpływają na zmniejszenie częstotliwości przerywania ciąży. ….”

    gorący posłowie z ARENA? 🙂

  7. O gustach się nie dyskutuje. Jeśli Autor uważa, że salwadorscy posłowie są hot, to może sobie o tym wspomnieć w artkule. Może pisać co chce, to jego blog.

Możliwość komentowania została wyłączona.