Cygara i rum warte łącznie 100 dolarów. Tyle mogą od niedawna zabierać ze sobą do domu Amerykanie podróżujący na Kubę – kiedy w grudniu Biały Dom ogłosił, że znacznie poszerzy kategorię osób mogących odwiedzać komunistyczną wyspę, w internetowych wyszukiwarkach połączeń lotniczych Hawana błyskawicznie wskoczyła do pierwszej trójki najbardziej wyszukiwanych kierunków na Karaibach. To efekt wyjątkowego ocieplenia stosunków pomiędzy oboma skonfliktowanymi państwami. Odwilż nie jest jednak taka prosta, a momentami napotyka na prawdziwe skamieliny – jedną z nich są uporczywe żądania Stanów Zjednoczonych, żeby komuniści wydali ukrywającą się na ich wyspie Amerykankę. W domu uważaną przez policję za krajową terrorystkę numer jeden, a przez czarnych raperów za bohaterkę.

AssataGdyby ten obrazek się powtórzył, to w Kentucky bez wątpienia byłoby łatwiej o kubańskie cygara

Jak do tej pory była już bohaterką utworów między innymi Public Enemy, Commona, Jaya-Z, The Roots, Asian Dub Foundation i Mursa. Tupac Shakur na swoim debiutanckim i najbardziej rozpolitykowanym albumie nazwał ją „Koszmarem Ameryki”. Nic dziwnego – najbardziej poszukiwana w Stanach kobieta to przecież matka chrzestna tego pierwszego świętego hip hopu.

Dwa lata temu FBI wpisało ją jako pierwszą kobietę w historii na listę najbardziej poszukiwanych terrorystów. Figuruje na niej do dziś, a za pomoc w jej ujęciu Ameryka oferuje nagrodę 2 mln dolarów. Urodziła się jako JoAnne Deborah Byron, chociaż na liście gończym figuruje pod nazwiskiem „Chesimard”, jakie zostało jej w spadku po krótkim małżeństwie z kolegą ze szkoły. Ona sama od 1971 r. mówi o sobie Assata Shakur. Przyjęcie bardziej afrykańsko brzmiących personaliów było w jej przypadku konsekwencją okresu dorastania: po rozwodzie rodziców jako dziecko opuściła Nowy Jork i zamieszkała z dziadkami w Karolinie Północnej, w latach 50. wciąż skutej ciężkimi zasadami segregacji rasowej, której mała czarna dziewczynka codziennie doświadczała na swojej skórze. Gdy dekadę później wróciła do rodzinnego miasta, szybko zafascynowała się marksizmem propagowanym przez lewicowych studentów i pod ich wpływem wstąpiła do Czarnych Panter, socjalistycznej organizacji walczącej o prawa Afroamerykanów, również metodami zbrojnymi. To tam wyrobiła sobie wszystkie najważniejsze kontakty, ale niedługo później porzuciła grupę na rzecz radykalniejszej Armii Czarnego Wyzwolenia – prokuratura oskarżyła ją później, że w ramach działalności w jej szeregach uczestniczyła w trzech napadach (w tym dwóch na banki), próbie zabójstwa policjanta i udanym morderstwie na handlarzu narkotykami, ale sąd nie dał temu wiary. Inaczej było w przypadku sprawy, która wśród czarnej społeczności do dziś budzi kontrowersje. W maju 1973 r. poszukiwana już przez policję Shakur została wraz z dwoma towarzyszami zatrzymana do kontroli drogowej w New Jersey. Kilka minut później funkcjonariusz i jeden z kolegów kobiety leżeli już martwi na betonie, a ona sama i drugi policjant byli ciężko ranni – Shakur w zeznaniach uparcie twierdziła, że to mundurowi pierwsi otworzyli ogień, ona została postrzelona jako pierwsza i przez to nie mogła brać udziału w strzelaninie. Proces był daleki od obiektywności i wzbudził zgorszenie nie tylko radykalnych czarnych działaczy, a w jego wyniku kobieta została w 1977 r. skazana na dożywocie. Za kratkami spędziła jednak niecałe dwa lata (w tym pierwsze 21 miesięcy w izolatce), bo trzech towarzyszy z Armii Czarnego Wyzwolenia odbiło ją z więzienia – po długim okresie w ukryciu, w 1984 r. Shakur pojawiła się na Kubie, gdzie dostała azyl polityczny. Mieszka na wyspie do dziś.

Chociaż matka chrzestna Tupaca to najbardziej znany zbieg ze Stanów Zjednoczonych, który znalazł dom u braci Castro, to takich przypadków jest znacznie więcej. Dziś mało kto o tym pamięta, ale na przełomie lat 60. i 70. Amerykanie plasowali się w narodowościowej czołówce porywaczy samolotów – wiele z nich kierowali właśnie na Kubę, tylko w latach 1968-1973 miała miejsce prawie setka takich przypadków. Wielu zbiegów się przeliczyło: ci, których komunistyczny reżim uznawał za zwykłych kryminalistów, prosto z lotniska trafiali do miejscowego więzienia, a stamtąd z reguły szybko wsadzano ich w lot powrotny do Stanów. Inni musieli przejść próbę ognia – William Lee Brent, poszukiwany członek Czarnych Panter, który znalazł się się w Hawanie po porwaniu samolotu w Oakland w 1969 r., najpierw odsiedział 22 miesiące jako podejrzany szpieg, a potem pod czujnym okiem bezpieki przepracował lata przy hodowli świń i w fabryce mydła, zanim wreszcie pozwolono mu pójść na uniwersytet. Gościna innych odbija się dziś gospodarzom czkawką: Nehanda Abiodun (FBI twierdzi, że była jedną z osób, które zorganizowały ucieczkę Assaty Shakur z więzienia) dostała azyl w 1990 r. i już kilka lat później zaczęła patronować lokalnej scenie hip hopowej, która na Kubie przyjęła profil silnie antyreżimowy, wielu prześladowanych przez władze raperów to właśnie protegowani Abiodun. To zabawne, że równocześnie sąsiednią wyspę wychwalają artyści tego nurtu z Portoryko, zapatrzeni w rodzimy ruch wyzwoleńczy, którego członkowie również cieszą się z azylu udzielanego przez braci Castro (najbardziej znanym jest prawdopodobnie Guillermo Morales, który w nieudanym zamachu bombowym w Nowym Jorku stracił wszystkie palce, a na komunistyczną wyspę dostał się po ucieczce ze szpitala):

Eksperci szacują, że do dziś Kuba daje schronienie około 70 zbiegłym z USA lewackim działaczom (w niektórych przypadkach brak informacji, czy wciąż żyją). Stany nie pozostają jednak dłużne i same też goszczą poszukiwanych przez Hawanę ludzi. Zwłaszcza jednego, który szczególnie przyprawia Kubańczyków o zgrzytanie zębów.

Prawą stronę twarzy ma oszpeconą – to pamiątka po Gwatemali, gdzie w 1990 r. został postrzelony w twarz. Ogólnie lekarze wyciągali mu z ciała sześć kul po trzech różnych zamachach na życie. Luis Posada Carriles nie powinien się dziwić atakom: w ciągu długiej kariery sam zdołał posłać do grobu dziesiątki osób. Z wykształcenia chemik, zbiegł z rodzinnej Kuby niedługo po triumfie rewolucji i już w Stanach Zjednoczonych szybko dał się poznać jako jeden z najbardziej radykalnych przeciwników nowej władzy w Hawanie. Był jednym z koordynatorów niesławnej inwazji w Zatoce Świń z 1961 r., po której już oficjalnie został agentem CIA – odtajnione dokumenty agencji pokazują, że przez całą następną dekadę proponował ataki bombowe na kubańskie placówki zagraniczne (między innymi w Meksyku i Hiszpanii), a w 1965 r. był jednym z organizatorów nieudanego zamachu stanu w Gwatemali. Razem z innymi emigrantami założył Koordynację Zjednoczonych Organizacji Rewolucyjnych, uznaną ostatecznie przez FBI za grupę terrorystyczną. Jego najbardziej znanym wyczynem jest wysadzenie kubańskiego samolotu z 73 osobami na pokładzie, w tym młodzieżową reprezentacją szermierki – amerykańskie dokumenty wskazują go jako autora zamachu, sam z dumą przyznał się do niego też dziennikarce „New York Timesa”. W latach 80. służył jako pośrednik w aferze Iran-Contras, w 1997 r. zorganizował serię zamachów bombowych w hotelach na Kubie, a w 2000 r. został aresztowany w Panamie podczas przygotowań do zabicia goszczącego z wizytą Fidela Castro. Ostatecznie w dość dziwnych okolicznościach został ułaskawiony przez prezydenta tego ostatniego kraju na tydzień przed końcem jego kadencji. Dziś, w wieku 87 lat, dożywa spokojnie ostatnich dni w Miami.

Hawana od lat domaga się od Waszyngtonu wydania Posady. Przy okazji ostatniego ocieplenia pomiędzy obiema stolicami, publicyści zajmujący się kulturą czarnych Amerykanów zaczęli się zastanawiać, czy stary terrorysta nie stanie się kartą przetargową, dzięki której FBI zdoła wymusić odesłanie do Stanów dawnych radykalnych działaczy Czarnych Panter i pokrewnych ruchów. Okazuje się jednak, że nawet gdyby Raúl Castro chciał pójść na taki układ, to… zwyczajnie nie może. Umowa ekstradycyjna została zawarta przez oba kraje jeszcze w 1905 r. i pomimo oczywistej wyrwy we wzajemnych relacjach obowiązuje do dziś. Choć morderstwo jest jednym z najważniejszych podstaw do wydania zbiega drugiej stronie, to dokument został napisany w taki sposób, że wyłącza się spod jego mocy wszystkie osoby, którym udzielono azylu politycznego.

Co ciekawe, Kuba nie jest jedynym krajem, która udzieliła schronienia działaczom radykalnych amerykańskich organizacji. W 1972 r. kilku członków Czarnych Panter porwało samolot pasażerski, którym dolecieli do Algierii, a stamtąd przedostali się do Francji. Miejscowe władze osądziły ich za uprowadzenie maszyny i na jakiś czas wysłały za kratki, ale nigdy nie odesłały do Stanów Zjednoczonych, argumentując że ciążące tam na nich zarzuty mają charakter polityczny. Skoro więc Paryż i Waszyngton potrafią się mimo tego dobrze dogadywać, to może ta sama sztuka uda się w końcu z Hawaną. Paru raperów na pewno miałoby wówczas więcej powodów, żeby popierać prezydenta Obamę.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

4 odpowiedzi

  1. nie czytałam całości, wolę jak historię i sprawy polityczne są mi przekazywane w dzienniku, ale dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto interesuje się sprawami tego świata

  2. A tam trolling, to zwykła chamska reklama jest. Ale zostawiam dla potomnych.

  3. A, no i jeszcze dodajmy, że Sandra posiada zdolność bilokacji, skoro rzekomo mieszka pod Warszawą, ale jej zdjęcie to Sandra Rui z Walencji.

Możliwość komentowania została wyłączona.