„Premier Simpson Miller zapowiadała rozwód z Wielką Brytanią, ale gdy krótko potem wyspę odwiedził książę Harry, wpadła mu w ramiona, a Usain Bolt z uśmiechem na ustach pozwolił arystokracie wyprzedzić się na bieżni. Wbrew zapowiedziom, Jamajka nie zamierza więc szybko zrywać z dawną metropolią. Codziennie zmaga się za to ze spadkiem po niej i z niecierpliwością czeka, aż rodzimi lekkoatleci – w strojach zaprojektowanych przez córkę Boba Marleya – utrą Anglikom nosa na ich własnym terenie, tak jak kiedyś zrobili to krykieciści. Tym bardziej, że choć biegi w Londynie odbywają się dzień wcześniej, to rozdawanie medali przypada już dokładnie w rocznicę.”

To końcowy fragment mojego tekstu, który w najnowszym numerze tygodnika „Polityka” można znaleźć w wydaniu na iPada, a który w całości będzie dostępny w internecie dopiero za jakiś czas. W poniedziałek, Jamajka obchodzi święto niepodległości. Chociaż w tym roku mija dokładnie pół wieku od od kiedy wyspa przestała być brytyjską kolonią, to miejscowa rzeczywistość wciąż kręci się wokół spadku, jaki pozostawił po sobie Londyn. Artykuł wyjaśnia więc, jak przejawia się to w miejscowej polityce, życiu społecznym, a nawet sporcie.

Ten ostatni ma w tym roku wyjątkowe znaczenie.

Jamajka to sprinterska potęga. Im krótszy dystans, tym dominacja wyspy jest bardziej widoczna, 100 metrów to już w zasadzie jej własne podwórko. Biegacze z dawnej brytyjskiej kolonii łamią kolejne rekordy, zajmują najwyższe miejsca na podium, nie dają żadnych szans rywalom. Jeżeli znajdą się tacy, którzy jednak są w stanie nawiązać z nimi równą walkę – np. Amerykanie – to z reguły mają też jamajskie pochodzenie.

Na tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, sprinterzy ścigać się będą w niedzielę. Ceremonia medalowa przypada jednak na poniedziałek, akurat w 50-lecie niepodległości. Cała wyspa liczy więc, że w tę okrągłą rocznicę wymierzy dawnej metropolii symboliczny policzek na jej własnym terenie. Mało kto ma wątpliwości, że Usain Bolt nie zdobędzie złota. Jeżeli ktoś ma w ogóle szansę go pokonać, to tylko Yohan Blake, jego rodak.

Kto by jednak nie stanął w poniedziałek na szczycie pudła, najciekawsze w tym wszystkim wydaje się pytanie: dlaczego właściwie Jamajczycy są tak cholernie szybcy?

Usain BoltUsain Bolt na bieżni czuje się wygodniej niż w domu (Fot. Brunel University/Flickr)

Teorie są trzy.

Pierwsza to geny. W czasach kolonialnych, na brytyjskie Antyle trafiali przede wszystkim niewolnicy z Afryki Zachodniej. W latach 80., w Quebecu przeprowadzono badania nad tamtejszymi studentami. Kanada jest siedzibą bardzo dużej karaibskiej – a zwłaszcza jamajskiej – diaspory. Okazało się więc, że pochodzący z tego regionu uczestnicy eksperymentu, mieli zdecydowanie więcej włókien szybkokurczliwych, niż ich koledzy, którzych przodkowie pochodzili z Europy, Azji, czy chociażby Afryki Wschodniej (która dominuje z kolei w biegach długodystansowych). Mięśnie poprzecznie prążkowane zbudowane są właśnie z nich, oraz włókien wolnokurczliwych. O ile te drugie przydają się podczas długiego, wytrzymałościowego wysiłku, o tyle te pierwsze dają przewagę sportowcom, którzy specjalizują się w dziedzinach, gdzie działa się krótko, ale bardzo intensywnie, między innymi w sprincie. Dzięki odpowiedniemu treningowi można oczywiście częściowo rozbudować jedne, bądź drugie włókna, ale proporcje między nimi zależą niemal w 50 procentach od genetyki. Zawodnicy, których przodkowie pochodzili z Afryki Zachodniej, mają więc już od urodzenia większe szanse odnieść sukces na krótkiej bieżni.

Na tym jednak nie koniec. Wspólne badania Uniwersytetu Glasgow i Uniwersytetu Indii Zachodnich wykazały bowiem, że aż u 70 proc. Jamajczyków, gen ACTN3 występuje w formie predysponującej ich do szybkiego biegania. ACTN3 odpowiada za produkcję alfa-aktyniny-3, białka, dzięki któremu mięśnie są zdolne do silnych i powtarzających się skurczy. Wariacja, jaka dominuje u mieszkańców dawnej brytyjskiej kolonii, jest wymarzona u potencjalnych sprinterów – są jak gepardy na dwóch nogach.

Teoria druga to kuchnia. Errol Morrison, profesor University of Technology, przekonuje, że jednym z najważniejszych składników jamajskiego sukcesu są yam i zielone banany, dwa charakterystyczne składniki miejscowej diety. Po tym, jak cztery lata temu w Pekinie Usain Bolt pobil rekord na 100 metrów, jego ciota Lilly przekonywała media, że sukces olimpijczyka to zasługa właśnie yamu. Warzywo jest tak naładowane węglowodanami, że według profesora Morrisona, działa jak „naturalne sterydy”. Jamajczycy jedzą potrawy z yamu od dziecka, więc wchodząć w wiek nastoletni, mają już lepiej rozbudowane mięśnie, od ich rówieśników z innych krajów. Takie dopalenie, podobnie jak przy zykłych sterydach, niesie też ze sobą ryzyko niepożądanych efektów. Ale tu na ratunek przychodzą także popularne na wyspie, gotowane zielone banany. Te owoce są z kolei bogate w kwas fitowy, który skutecznie usuwa z organizmu nadmiar niezużytej energii.

Dieta i geny byłyby jednak na nic, gdyby nie teoria trzecia: ciężka praca.

Jeszcze trzy dekady temu, Jamajczycy mieli bardzo słabo rozbudowaną infrastrukturę treningową. Od tamtej pory jednak, kraj zainwestował wielkie pieniądze w sport, który ma największe szanse przynieść mu medale olimpijskie. University of Technology jest jednym z najlepszych regionalnych centrów treningowych dla lekkoatletów i chociaż duża część tych na najwyższym poziomie, wciąż przygotowuje się głównie zagranicą, to właśnie Usain Bolt ostentacyjnie zostaje w tym celu w ojczyźnie.

Od lat, najważniesza jest przede wszystkim uwaga, jaką luminiarze sportu kierują na młodzież. Rozgrywane od 1910 r. Międzylicealne Mistrzostwa Chłopców i Dziewcząt, na wyspie znane po prostu jako „Champs”, to miejscowy odpowiednik Mundialu. Zawody, które odbywają się zawsze w ostatnim tygodniu przed niedzielą wielkanocną, potrafią ściągnąć na trybuny aż 30 tys. osób. Na bieżni ścigają się dzieci, z których po latach wyrosną prawdziwi mistrzowie – ogrom imprezy oswaja ich z presją, nawet jeżeli początkowo sobie z nią nie radzą. Shelly Ann Fraser, czy Veronica Campbell Brown – późniejsze mistrzynie olimpijskie – najpierw ponosiły na Champs same porażki, nim w końcu stanęły na podium dla małolatów. Usain Bolt ginął w tłumie lepszych chłopaków, aż nagle w wieku 16 lat niespodziewanie pobił miejscowe rekordy na 100 i 200 metrów.

Eskperci zgadzają się więc, że ani podstawa genetyczna, ani właściwe żywienie, nie dałyby Jamajce aż takiej dominacji w sprincie, gdyby nie najwyższej klasy zawody, w których od dziecka z pasją ścigają się ich biegacze. Zawody, dodajmy jeszcze, wzorowane na… programie wychowania fizycznego szkół brytyjskich.

To kolejny spadek po Zjednoczonym Królestwie. Dzięki któremu w niedzielę Jamajka najprawdopodobniej wymierzy dawnemu imperium policzek i to w samym jego sercu.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

11 odpowiedzi

  1. „…najpierw ponosiły na Champs same porażni…” – literóweczka.

  2. Czy to oznacza, że w drukowanym wydaniu P artykułu nie będzie?

  3. Kebab King:

    Poprawione.

    Jz10:

    Nie, nie będzie – to numer aktualny, z tej środy. Biegi są w niedzielę, rozdanie medali w poniedziałek. Bez sensu byłoby drukować go już po zawodach. Na razie jest dostępny jako bonus dla tych, którzy wykupią egzemplarz na iPada, a za jakiś czas pewnie będzie w serwisie, chociaż to już zależy od wydawnictwa.

  4. „Warzywo jest tak naładowane węglowodanami, że według profesora Morrisona, działa jak “naturalne sterydy”. Jamajczycy jedzą potrawy z yamu od dziecka, więc wchodząć w wiek nastoletni, mają już lepiej rozbudowane mięśnie, od ich rówieśników z innych krajów”

    Nie wiem, kim jest profesor Morrison, ale… chyba plecie bzdury.

    „Sterydy anaboliczne to grupa steroidów pochodzenia naturalnego lub syntetycznego, która ma silne działanie anaboliczne tzn. powodujące przyspieszenie dzielenia się komórek tworzących określone tkanki organizmu zwierząt i ludzi. Są to pochodne testosteronu lub 19-nortestosteronu. Działanie niektórych sterydów anabolicznych polega na stymulowaniu wzrostu masy mięśni i czasami również kości poprzez pobudzanie syntezy białka lub wapnia.”

    Węglowodany spełniają w organizmach następujące funkcje:

    zapasowe – podczas wieloetapowego spalania 1 g glukozy w komórkach wyzwala się 17,2 kJ energii. U roślin magazynem energii jest głównie skrobia i inulina, a u zwierząt oraz ludzi glikogen
    transportowa – u roślin transportową formą cukru jest sacharoza, a u zwierząt oraz ludzi glukoza
    budulcowa (celuloza, hemiceluloza)
    wchodzą w skład DNA i RNA, stanowią modyfikację niektórych białek.
    hamują krzepnięcie krwi – heparyna
    są materiałem energetycznym (fruktoza) i odżywczym (maltoza, laktoza, rafinoza).

    Nic mi nie wiadomo jakoby jakiekolwiek zwiazki z grupy weglowodanow dzialaly tak, jak sterydy. Jezeli ten profesor dokonal jakiegos epokowego odkrycia to czy ja moge poprosic linka? Bo szukalam i szukalam listy jego publikacji i podaja tylko dwie, nie bardzo majace zwiazek z tematem…

  5. Errol Morrison na Wikipedii:
    http://en.wikipedia.org/wiki/Errol_Morrison

    Strona Uniwersytetu, za pomocą której można z nim z pewnością złapać kontakt:
    http://www.utech.edu.jm/about/presidents_message.html

    Tekst o nim w Gleanerze:
    http://jamaica-gleaner.com/gleaner/20100302/lead/lead3.html

    I wreszcie, tekst z Observera, za którym podaję tę informację:
    http://www.jamaicaobserver.com/sports/Prof-Morrison-tells-why-Jamaicans-run-so-fast_9306187

    Wydaje mi się, że zbyt dokładnie bierzesz stwierdzenie o sterydach – zarówno w słowach Morrisona, jak i moim wpisie, to raczej bliskie porównanie, konstrukcja słowna, która ma podziałać na wyobraźnię. Przynajmniej ja to tak widzę, rzuć okiem na tekst, może to trochę rozjaśni sprawę.

    Pzdr

  6. Futrzak – za dużo wikipedii, nie bierz wszystkiego tak dosłownie 😉

    Bolt to faktycznie fenomen. Specjaliści obliczyli, że gdyby poprawił czas wyjścia z bloków, mógłby zejść nawet do czasu poniżej 9,5 sekundy.

    Ciekawe jest to, że często wydaje się, że docieramy do granicy ludzkich możliwości, a wtedy ktoś je przekracza i padają kolejne rekordy. Wyczyny Bolta czy Phelpsa ogląda się z niedowierzaniem.

  7. @Dzial Zagraniczny:
    rzucilam okiem, przeczytalam, przetrawilam.
    Zero odnosnikow do konkretow czy jakichkolwiek badan. Byc moze w dobrej wierze przepisales notke z jamaicanobserver, ale jak narazie nic nie wskazuje, zeby za nia cos konretnego stalo.
    O ile artykuly na temat badan genetycznych maja cos za soba, o tyle teoria dotyczaca diety wydaje sie wyssana z palca.

  8. University of Technology to czołowa jamajska uczelnia prowadząca badania nad rodzimymi lekkoatletami. Errol Morrison jest jej rektorem. Jeżeli w jednej z dwóch największych gazet w kraju mówi, że ich dotychczasowe badania prowadzą do takich wniosków, to nie mam powodu – ani też fachowej wiedzy – żeby jego słowom nie ufać. A to, że w masowym medium wypowiada się dość ogólnie, bez podawania przypisów z numerami stron, to chyba jednak dość naturalne. Tak jak powyżej napisał Grzesiek – nie bierz wszystkiego tak dosłownie.

    Pzdr.

  9. Do mnie autorytety nie przemawiaja, jesli to, co mowia, nie jest poparte solidna nauka. Zwlaszcza, jesli dotyczy dzialki, ktora sie od dawna interesuje.

    To ze ktos nie podaje przypisow w artykulach w ogolnych mediach – oczywiste. Ale to, ze nie moglam znalezc zadnych publikacji tego naukowca w prasie fachowej? To, ze nie ma podanej bibligorafii w swoim bio wiekszej niz kilka publikacji na dodatek pisanych do spolki z innymi ludzmi? Co najmniej dziwne.
    Zreszta, wyniki tych badan sa jak pisalam wczesniej dosc rewolucyjne – niemozliwe, zeby przeszly bez echa w srodowisku fachowym. Nikt tego nie cytuje?

    Ale ok, juz sie nie czepiam 🙂

  10. Nie twierdzę, że to nowy fundament światowej nauki. Po prostu podaję powody, dla których uważam powyższą teorię za prawdopodobną. Choć, oczywiście, różne wydarzenia ze świata nauki wskazują, że nawet szanowany naukowiec może się koniec końców okazać blagierem. 🙂

    Pzdr.

Możliwość komentowania została wyłączona.