W normalnych krajach, ludzie rozwiązują krzyżówki, żeby wygrać grzałkę do herbaty, nie musieć rozmawiać z kobietą obok w kolejce do fryzjera, albo chociaż mieć coś do roboty na działce i spędzić trzy godziny nad atlasem, szukając „rzeki w Kirgistanie” na sześć liter („Wachsz”, jeżeli ktoś trafi to hasło).

W Wenezueli jednak, nad słownymi szaradami głowy łamią sobie zamachowcy, żeby wiedzieć kiedy zamordować brata prezydenta.

KrzyżówkaPodobno w Krzyżówkach Panoramicznych słychać strzały (Fot. VTV)

Miguel Pérez Pirela to pisarz, filozof i człowiek mediów: pisze komentarze do gazet, prowadzi programy w radiu i telewizji, w tym ten najważniejszy – nadawany w państwowej VTV „Cayendo y Corriendo”. Dziennikarz nie kryje w nim swoich sympatii politycznych, a odcinek bez pochwał dla Hugo Cháveza i oskarżeń wobec opozycji, uważa za stracony. Udowadniał już w nim między innymi, że Henrique Capriles Radonski (przeciwnik obecnego prezydenta w nadchodzących wyborach) jest sponsorowany przez wrogich Kolumbijczyków, Henrique Salas Römer (prawicowy ekonomista i polityk) dorobił się na praniu brudnych pieniędzy, a „hobby nekrofilicznej prawicy to zabić Fidela i Cháveza”. Najnowszy spisek na rodzinę tego ostatniego, Pérez Pirela zdemaskował w środę po południu.

– Takiego typu wiadomości używało się często podczas II Wojny Światowej, wysyłał je z Londynu Charles de Gaulle do ruchu oporu we Francji. Ale mogą też służyć do innych celów – ogłosił, pokazując przed kamerami pokreśloną na kolorowo krzyżówkę z gazety „Ultimas Noticias” – Grupa matematyków i psychologów odkryła, że to wezwanie do zamachu.

Dziennikarz odczytał zaznaczone hasła, w tym „Asesinen” (hiszp. „zabijcie”), „Rafagas” (określenie na serie wystrzałów z broni automatycznej), oraz „Adán”. To ostatnie, to imię starszego brata prezydenta, obecnego gubernatora stanu Barinas i nieoficjalnego człowieka numer dwa w państwie, który kieruje nim, podczas gdy przywódca walczy z rakiem na Kubie.

Przesłanie? Według wspomnianych „matematyków i psychologów”, trzech zamachowców – których pseudonimy to Galio, Roa i Erin – zamorduje brata prezydenta seriami z karabinów. 19 lipca. Rano.

– Ogłaszam to w imieniu prawdy! – podkreślił Pérez Pirela.

Następnego dnia, Neptalí Segovia – nauczyciel angielskiego, który od 17 lat układa krzyżówki dla „Ultimas Noticias” – zapowiedział, że nie ma nic do ukrycia i sam zgłosił się do odpowiednich służb. Najwyraźniej jest jedyną osobą, poza Pérezem Pirelą i „grupą matematyków i psychologów”, która sprawę potraktowała poważnie. Wszyscy pozostali, całkowicie ją wyśmiali. Nawet zatwardziali sojusznicy Cháveza.

– Z jakiego taniego filmu szpiegowskiego, ludzie biorą pomysły, że rozkazy do zamachu wydaje się przez krzyżówkę? – pytał pisarz Nestor Francia, publicznie gorąco popierający prezydenta.

Opozycyjna gazeta „Tal Cual” wydrukowała własną krzyżówkę z prześmiewczymi hasłami typu „Imię najwyższego przywódcy, który rządzi naszym przeznaczeniem? Brodaty”.

A wśród internautów, największą wesołość wzbudziło, jak Pérez Pirela podkreśla, że zamach nastąpi 19 lipca, „w Rabat, święto żydowskie”. Na forach proponują, żeby wysłać dziennikarzowi mapę Maroka.

Łamacz szyfrów się jednak nie przejmuje, bo chyba bardziej, niż o udaremnienie zamachu, chodziło mu o narobienie szumu wokół swojej nowej książki, z pompą wydanej w sobotę. Pérez Pirela, oraz współautorzy Luis Britto García i Miguel Rodríguez Torres, przekonują w niej, że… w 2004 r. opozycja wynajęła kolumbijskie komando, które miało zabić Hugo Cháveza.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.