Kassi-Tondi głoduje. To niewielka wioska w Nigrze, niecałe cztery godziny jazdy samochodem na północ od Niamey, stolicy kraju. We wspólnej studni od dawna nie ma już wody, a plony które powinny wyżywić jej mieszkańców przez rok, skończyły się zaledwie po tygodniu.

Kassi-Tondi to nie żaden wyjątek – głód zagląda w oczy mieszkańcom całego Sahelu, regionu ciągnącego się przez 6 tys. km wzdłuż południowych obrzeży Sahary. W normalnych warunkach i tak jest tu wyjątkowo sucho, ale ten rok jest jeszcze gorszy niż poprzednie. Wyższe niż zwykle temperatury wody w Zatoce Gwinejskiej doprowadziły do zmian w cyrkulacji chmur deszczowych: w Nigrze od wielu miesięcy nie widzieli opadów.

Oxfam, międzynarodowa organizacja humanitarna, informuje, że niektórzy mieszkańcy są tak zdesperowani, że w poszukiwaniu jedzenia rozgrzebują mrowiska. Zdaniem pracowników instytucji, Sahelowi grozi klęska głodowa, która zagraża życiu kilkunastu milionów osób. Wszystko to w niecały rok po takim samym kryzysie humanitarnym, który uderzył po drugiej stronie kontynentu, głównie w Somalii.

Tym bardziej szokujące jest, że zdaniem naukowców, afrykańskim problemem numer jeden już za chwilę stanie się… chorobliwa otyłość.

Otylosc-AfrykaMały Filipo musi zmagać się z otyłością już od urodzenia, ale z czasem dołączy do niego wielu kolegów (Fot. Jen Wen Luoh/Flickr)

Według raportu Institute for Security Studies, think tanku z RPA, do 2048 r. na kontynencie będzie więcej przypadków patologicznej otyłości i wynikających z niej chorób układu krążenia, niż zarażeń wirusem HIV czy malarią razem wziętych. Dane Światowej Organizacji Zdrowia pokazują, że już teraz co trzecia kobieta i prawie co czwarty mężczyzna w Afryce Subsaharyjskiej ma nadwagę, a wciągu następnych dwudziestu lat, te liczby mają się podwoić.

Jak to możliwe, że Afryka zmaga się z drugą katastrofalną klęską głodu w niecały rok, a mimo to jej mieszkańcy stają się coraz grubsi? Wszystko z powodu zmian cywilizacyjnych.

Jak niedawno podawał Dział Zagraniczny, pisząc o coraz większej liczbie głodujących na świecie dzieci, problem dotyka głównie społeczności wiejskich. W przypadku Afryki, te dominują zwłaszcza w jej środkowej części (w Nigrze, na wsi mieszka aż 83 proc. mieszkańców), tymczasem północ i południe gwałtownie się urbanizują. Według wspominanego już raportu ISS, do 2050 r. już ponad połowa Afrykanów ma zamieszkiwać w miastach. Stale rozrastają się aglomeracje nie zapewniają wystarczająco dużo ruchu, ale za to w nadmiarze kalorii – kto choć raz posilał się na ulicznym stoisku w Nairobi, ten zapamięta, że zestawem obowiązkowym jest posiłek smażony na głębokim tłuszczu, plus cola, albo inny wysokosłodzony napój.

W dodatku, nowi mieszczanie przynoszą ze sobą tradycje wyniosłe ze wsi, co tłumaczy dlaczego w Afryce więcej jest otyłych kobiet, niż mężczyzn. W wielu kulturach, kobiety z większą ilością kilogramów są postrzegane jako płodniejsze, a zatem bardziej pożądane na przyszłe żony. W Mauretanii, matki specjalnie tuczą swoje córki, żeby lepiej wydać je za mąż. Do tej pory, musiały sobie radzić wmuszając w nie duże ilości mleka i kuskusu z masłem. Teraz sprawę łatwo i szybko załatwiają wysoko przetworzone produkty spożywcze, na Zachodzie uważane za niezdrowe, bo przesycone solą i cukrem.

Wreszcie, w niektórych przypadkach nadwaga jest sygnałem, że jest się wolnym od niepożądanych chorób. Gdy w Republice Południowej Afryki wybuchła epidemia AIDS, w powszechnej świadomości mieszkańców tamtejszych slumsów zadomowił się wizerunek zarażonego, jako wychudzonego szczuplaka. Duża część kobiet, odwrotnie od tego, co nakazywałby im świat mody, zaczęła się więc świadomie tuczyć, żeby nie zostać poddana ostracyzmowi. Dziś, już ponad połowa z nich ma nadwagę.

Póki co, problem nie jest jeszcze na tyle powszechny, by wzbudzał zainteresowanie opinii publicznej. Choć Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że już 65 proc. całej światowej populacji zamieszkuje w krajach, gdzie więcej osób umiera z powodu chorobliwej otyłości, niż niedożywienia, to Afryka nie jest z tym trendem kojarzona.

Niesłusznie, bo być może już za kilkanaście lat trzeba będzie urządzać koncerty charytatywne, z których dochody pójdą na zakup insuliny dla cierpiących na cukrzycę Afrykanów.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

7 odpowiedzi

  1. Muszę przyznać, że do tej pory myślałem stereotypowo, że niedożywienie wyklucza otyłość (przynajmniej sporą jej część). Dziękuję bardzo za ten tekst, zmienia on moje spojrzenie na Czarny Ląd. Likwidujesz dziury w myśleniu części społeczeństwa, chwała Ci za to.

  2. Tylko pamiętaj, że jedno nie występuje równocześnie z drugim. Tam, gdzie trwa klęska głodowa, albo gdzie chroniczne niedożywienie jest wynikiem prowadzonego trybu życia, otyłość z zasady nie występuje.

  3. Ach, Mwanza… Najbardziej śmierdzące miasto Tanzanii. :p

    To dziecko jeszcze nie takie złe. W Dar es Salaam spałem kilka dni w domu bardzo zamożnego człowieka, którego 10-letni syn był w wyższej kategorii wagowej, niż ja.

  4. Collin Cambell w swojej książce „Nowoczesne zasady odżywiania: (http://merlin.pl/Nowoczesne-zasady-odzywiania-Przelomowe-badanie-wplywu-zywienia-na-zdrowie_T-Colin/browse/product/1,945266.html) po wielu, wielu badaniach stwierdza, że problemem jest nadmierna ilość białka i maniakalnie wręcz wyznawana filozofia diety białkowej zachodnich cywilizacji – okazuje się, że białko w takich ilościach (zwłaszcza zwierzęce), w jakich jest przez społeczeństwo zachodnie spożywana jest główna przyczyną chorób cywilizacyjnych, zwłaszcza raka. Opisuje przypadek Filipin, w których dzieci w ilościach nienormalnych chorowały na nowotwór wątroby – okazało się,że przyczyną było w nadmiarze spożywane białko, dodatkowo pełne także rakotwórczej substancji zwanej aflatoksyną, która w korelacji z nadmiarem białka powoduje takie konsekwencje.

    I teraz jaki sens będzie miał jakikolwiek komitet do organizowania insuliny?Najpierw sciągnijmy tam McDonalda, Colę, produkty mleczne jako jedyny sposób na zapewnienie odpowiedniej dawki budulca białkowego i miejmy spokojne sumienie. Potem bedziemy organizować komitety. Na tym wzbogacą sie tylko koncerny farmaceutyczne…

  5. Nie słyszałem do tej pory o Collinie Campbellu, ani jego książce, ale po krótkim zapoznaniu się z tymi tezami, muszę napisać, że to żadne rewelacje. Większość lekarzy i dietetyków też powie ci, że dieta składająca się przede wszystkim z pokarmów wysokobiałkowych jest niewskazana – stąd między innymi krytyka mody na dietę Dukana, która może rozwalić wątrobę. Trochę inaczej ma się sprawa ze sportowcami, którzy potrzebują więcej budulca (choć też nie dotyczy to wszystkich dyscyplin, a w dodatku jest nowoczesna suplementacja), ale generalnie podstawą odżywiania powinno być dobre zbilansowanie. Jeżeli chcesz z jakiś powodów wykluczyć ze swojej diety produkty odzwierzęce, to możesz to skutecznie zrobić, ale pamiętaj, że taka możliwość jest wynikiem spożywczego dobrobytu nowoczesnych społeczeństw – duża część warzyw czy owoców jest ogólnodostępna (szczególnie dla nas, mieszkańców północy) stosunkowo od niedawna (żeby nie sięgać po jakieś wyszukane przykłady, chociażby pomidory i ziemniaki). Wcześniej, z braku takich produktów, mięso było składnikiem niezbędnym. I już.

    Z książką postaram się jakoś zapoznać, więc dzięki za info.

    Ale drugiej części wpisu zupełnie nie rozumiem. Twoim zdaniem cola i jedzenie z maca to właściwe źródła budulca?

  6. Większych bzdur już dawno nie słyszałem jak w tych „Nowoczesnych zasadach odżywiania”. Przez ostatnie 50 lat całe środowisko nękało tłuszcz jak przyczynę wszelkiego zła, a teraz widzę czas przyszedł na kolejnego kozła ofiarnego, czyli białko odzwierzęce. Dla zachowania równowagi polecam przeczytać „Good Calories, Bad Calories” lub bardziej okrojoną wersję dla zwykłego śmiertelnika „Why we get fat” Gary’ego Taubes’a. W międzyczasie polecam przestać słodzić kawę, nie pić słodkich napojów (soków również), ogólnie wykluczyć całkowicie słodycze, biały ryż, biały makaron i pieczywo z diety (wszystkie proste węglowodany).

Możliwość komentowania została wyłączona.